Płoną lasy na północy i południu Grecji. Według władz żywioł szaleje w Tesalii i w południowej części Peloponezu.
Choć wcześniej podawano, że płomienie na półwyspie Chalcydyckim (Chalkidiki) udało się prawie opanować, ogień płonął tam jeszcze po południu. 220 strażaków wspomagały samoloty gaśnicze, śmigłowce i dwa oddziały wojska – podał w państwowym radiu szef greckiej obrony cywilnej Panagiotis Fourlas.
Ogień rozprzestrzenił się w poniedziałek wieczorem z niesamowitą szybkością i ogarnął odcinek o długości 9 kilometrów.
Z zagrożonych hoteli w miejscowościach Polichrono, Chanioti i Pefkohori ewakuowano kilka tysięcy turystów. Według greckich mediów około 50 osób, głównie Greków, przewieziono do szpitali z poparzeniami i trudnościami z oddychaniem. Życiu żadnego z tych poszkodowanych nie zagraża niebezpieczeństwo.
Jedyną ofiarą śmiertelną jest Niemiec, który w nocy z poniedziałku na wtorek utonął, próbując uciekać łodzią przed pożarem.
Tymczasem w okolicach Areopolis, na granicy Mesenii i Lakonii, według informacji lokalnych władz ogień strawił setki hektarów gajów oliwnych i innych upraw. Profilaktycznie ewakuowano kilka mniejszych osad. Z pożarem walczyło około 60 ludzi i 15 wozów strażackich. Pomagały im samoloty i śmigłowce. Pożary wybuchły w czasie wyjątkowych upałów – w ostatnich dniach temperatury w Grecji sięgały 40 st. Celsjusza.
Źródło www.wp.pl